Antygona spektakl

Wystawiona w 1972 w łódzkim Teatrze im. Jaracza Antygona była jedyną zrealizowaną przez JG inscenizacją dramatu antycznego. Reżyser zrezygnował w niej z odtwarzania historycznych realiów, kierując się raczej w stronę uniwersalizmu niż wyraźnego uwspółcześnienia.

Akcja rozgrywała się na prawie pustej scenie, z zielonkawą podłogą i ścianami obitymi białym płótnem. Jedyną dekorację stanowiły: skrzydło szybowca (przenoszone kilkakrotnie przez aktorów w trakcie przedstawienia) i umieszczona po prawej stronie sceny wysoka konstrukcja z krosien. Na takim tle wyraźnie odcinali się aktorzy, wszyscy ubrani na czarno: mężczyźni w surduty i spodnie wpuszczone w wysokie buty, kobiety w długie suknie. Urozmaicenie kostiumów stanowiły akcenty ludowe: futrzane kamizelki czy pasy nabijane ćwiekami, inspirowane szkicami Stanisława Wyspiańskiego do Bolesława Śmiałego (podobne wykorzystane zostały później w Dziadach: improwizacjach). Ich gra była całkowicie niepsychologiczna. Przemieszczali się zwykle po liniach diagonalnych sceny. Mówiąc, nie zwracali się bezpośrednio do siebie.

JG nie pokazał Antygony jako dramatu żywych ludzi. Na pierwszy plan wysunął słowo. Nad psychologią dominowała chłodna i rzeczowa argumentacja, oderwana od jakichkolwiek realiów.

Co ciekawe, kwestie Chóru pozostawiono w języku oryginału. W programie spektaklu zamieszczone zostały ich tłumaczenia. Fakt ten interpretowano na różne sposoby: jako wyraz swobody w czerpaniu z różnych kultur, wprowadzenie elementu autentyzmu, a także wycofanie się z osądzania sytuacji (greka to język nieznany znacznej części widzów, opinie chóru pozostały więc dla nich nieczytelne). Być może wynikało to po prostu z większej muzyczności greki. Pieśni Chóru w oryginale – nawet tylko mówione, a nie śpiewane – z całą pewnością brzmiały bardziej rytmicznie niż jakikolwiek polski przekład.

Intelektualny chłód i dystans oraz brak dramatyzmu stanowiły główne wady Antygony według piszących o niej recenzentów. Wielu z nich doceniło jednak JG za świeże spojrzenie na dramat tak mocno osadzony w naszej kulturze. / ik