Ofiary obowiązku spektakl

  • asystent reżysera
  • Kasper Kokczyński
obsada
  • Choubert
    • Andrzej Blumenfeld
  • Magdalena
    • Irena Jun
  • Policjant
    • Piotr Bajor
  • Pani
    • Bożydar Murgan
  • Mikołaj Derugi
    • Waldemar Kownacki
  • oraz
    • Joanna Wolf
    • Jacek Patrzykont
  •  

Polska prapremiera Ofiar obowiązku Eugene’a Ionesco posłużyła realizatorom spektaklu do przeprowadzenia formalnej zabawy i wypróbowania teatralnych możliwości nieteatralnej przestrzeni. Trwający godzinę spektakl odbywał się w ciemnym korytarzu technicznym z lewej strony sceny. W związku z ograniczeniami przestrzeni, publiczność liczyła tylko trzydzieści pięć osób, które zajmowały miejsca w dwóch pojedynczych rzędach pod przeciwległymi ścianami. Taki układ utrudniał percepcję. Akcja przedstawienia odbywała się równocześnie w kilku punktach, nie sposób było objąć jej w całości czy w szczegółach, co powodowało, że widzowie rozglądali się, wychylali, wstawali z miejsc. Szukając lepszego punktu widzenia, przypadkiem znajdowali się w środku akcji, tuż obok aktorów.

Korytarz kończył się z jednej strony podjazdem i potężnymi żelaznymi drzwiami, które prowadziły na scenę, gdzie – poza zasięgiem wzroku widzów – rozgrywała się także część akcji. Poza tym wykorzystano jeszcze troje znajdujących się między krzesłami drzwi. Mnogość surrealistycznych epizodów (m.in. wspinaczka po ścianie korytarza, opuszczanie się na linie, zabawa latawcem) uzupełniała liczba nietypowych rekwizytów. W spektaklu pojawiały się dyby, używano piły mechanicznej. Co ciekawe, JG zaprojektował też kostiumy, stanowiące uzupełnienie tego teatralnego żartu, m.in. muszkietera, Chińczyka, Murzyna w kobiecym stroju z aparatem fotograficznym. Feerii pomysłów kres kładł Mikołaj Derugi – enigmatyczna postać, zdaniem krytyki przypominająca bohaterów Witkacego – mimo topornej fizis, podająca się za poetę. Oznajmiając, że nie trzeba już nic więcej pisać, bo jest Ionesco, w głębi sceny przecinał na pół głównego bohatera piłą.

Zwracano uwagę, że wykorzystanie przez realizatorów spektaklu technicznego korytarza nie wynikało z obecnej na początku lat dziewięćdziesiątych mody na ogrywanie przestrzeni nieteatralnych, ale było świadomym zabiegiem, uzasadnionym formułą spektaklu, jego konwencją teatralnego żartu. Podobne rozwiązania przestrzenne i inscenizacyjne zastosował JG po latach w zrealizowanej w tunelu pod ulicą Wierzbową Duszyczce z Teatru Narodowego, tym razem w tonie serio. / akd