Sen nocy letniej spektakl

  • realizacja światła
  • Zbigniew Szulim
    Korneliusz Wieczorek
  • realizacja dźwięku
  • Rafał Barański
    Mariusz Maszewski
  • asystenci reżysera
  • Wiesława Niemyska
    Piotr Wojewódzki
  • asystenci scenografa
  • Jadwiga Michalska
    Anita Trzaskowska
obsada
muzycy
  • kierownictwo muzyczne
    • Mirosław Jastrzębski
  • perkusja
    • Monika Szulińska
    • Wojciech Kowalewski
    • Rafał Klimczuk
  • inspicjent
  • Ewa Dworecka
  • sufler
  • Jolanta Szydłowska
  • czas trwania
  • 2 h 10 min
  • zagrane spektakle
  • 108 spektakli do sezonu 2007/2008
  • nagrody
  • 2001: nominacja do Feliksa Warszawskiego dla Beaty Fudalej za rolę Puka
    2002: wyróżnienie w Konkursie na Najlepszą Inscenizację Dzieł Dramatycznych Williama Shakespeare’a

Przystępując po raz trzeci do realizacji Snu nocy letniej Williama Shakespeare’a, JG znalazł w dramacie podstawę do gorzkiej autorefleksji na temat miejsca teatru w świecie i miejsca własnej twórczości we współczesnym życiu teatralnym. Konstrukcja spektaklu rozbijała przyzwyczajenia widzów, związane z tradycyjną, baśniową konwencją wystawień dramatu. Po feerycznej części pierwszej, w której reżyser zamknął większą część akcji, następowała przerwa, a po niej ostatnie czterdzieści minut, grane w tonie serio.

W pierwszej części JG mnożył nieprzystające do siebie konwencje i pomysły inscenizacyjne. Tu przeważać miały efekty, skierowane do oczekującego atrakcji widza. Tytania skakała o tyczce, elfy pokazywały widzom jaskrawo pomalowane pośladki, diabelski Puk miotał się szaleńczo, wybijając afrykańsko brzmiące rytmy, Hermia przemierzała scenę długimi susami, Helena przeżywała tragedię odtrącenia, zaś Emilian Kamiński jako tenor tracki o zaburzonej tożsamości płciowej zabawiał dwór fałszywym, ale głośnym śpiewem. Niezbyt wyszukane środki łatwo wywoływały entuzjazm widzów. Wszystko rozgrywało się w przestrzeni, którą wyznaczały zawieszone lub położone dnem do góry drewniane wioślarskie łodzie (jedna z nich pływała po scenie ze Skautami na pokładzie), miechy kowalskie, przegradzająca scenę brona i instrumenty perkusyjne (wykorzystywane do grania muzyki na żywo). Z tyłu zawieszona była nieruchomo potężna, biała kula, nasuwająca skojarzenia z Księżycem w pełni lub nieuchronnie zbliżającą się kometą.

W części drugiej scena teatru ateńskich rzemieślników na dworze Tezeusza – historia Pyrama i Tyzbe w reżyserii Pigwy (parodiujący JG Wojciech Malajkat) – zagrana została pod zaczerpniętym z Hamleta tytułem Zabójstwo Gonzagi. Na scenę wpływała łódź z upozowanym, ubranym w pogrzebowy kostium Igorem Przegrodzkim, w którego postaci chętnie dopatrywano się martwego Shakespeare’a. Rzemieślnicy, wykorzystując leżaki, usiłowali wygrać swoją opowieść serio – szczerze i z oddaniem, chociaż nieudolnie. Po przedstawieniu zapadała głucha cisza. Dwór nie był skory do oklasków, reagował raczej jak Klaudiusz na występ trupy aktorskiej w Hamlecie. JG zastawił tym samym pułapkę na widzów Teatru Narodowego. Ludyczne aktorstwo, proste gagi i efekty wywoływały niezobowiązujący śmiech, ale i (w założeniu) poczucie, że tego typu środki nie przynależą do teatru, jaki uprawiał reżyser. Im większy poklask zdobywali aktorzy, tym bardziej gorzki stawał się spektakl. Końcowy monolog Puka Beata Fudalej wypowiadała wobec widowni już nie z pełną energii złością, ale z nienawistnym zniechęceniem.

Kilka miesięcy po premierze Snu nocy letniej JG rozważał podczas konferencji prasowej podanie się do dymisji między innymi ze względu na kpiny recenzentów, nie znajdujących porozumienia z jego teatralnym światem. Zawarty w spektaklu komentarz do tej sytuacji, utrzymującej się przecież od dłuższego czasu, również okazał się niezrozumiały. / akd