Z Diderota i z teatru artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Perspektywy” nr 16
  • data publikacji
  • 1989/04/21

Z Diderota i z teatru

Nie jest to ten sam spektakl sprzed lat. Zresztą taka replika byłaby niemożliwa. W Dramatycznym odszedł reżyser, zmienił się zespół. Dzisiejszy powrót Kubusia fatalisty wyznaczają ramy scenariusza (Witold Zatorski), projekty dekoracji (Jerzy Grzegorzewski) i kostiumów (Krystyna Kamler) sprzed trzynastu lat, a równocześnie określa nowa formuła widowiska. Powstaje więc pytanie o związek obu planów. Pytanie trudne i z racji tekstu.

Diderot, obawiając się skandalu, schował powiastkę do szuflady. Ale już wkrótce po śmierci pisarza utwór rozpoczął batalię o czytelnika. I mimo że pochwałom długo jeszcze towarzyszyły zarzuty przeciw drastycznym epizodom — sukces książki był bezsporny. Uwaga Goethego, iż to „potrawa ze wszech miar wyborna”, wyrażała sąd większości. Kubuś śmieszył, zaskakiwał i prowokował. Swoboda, z jaką Diderot odmienia konwencje literackie, łączy perspektywy filozofii, etyki, historii, psychologii, utrudniła żywot niejednej krytycznoliterackiej analizie.

Czy więc umiał się wśród tylu kwestii odnaleźć scenariusz Witolda Zatorskiego? Trzeba powiedzieć, że mocno okrojony i rozśpiewany (muzyka Stanisława Radwana) tekst przenosi na scenę swoje zasadnicze racje. Kubusiowi nie brakuje argumentów w obronie opatrzności, z którą lubi się zgadzać, Panu wystarcza splendor familii i przyprawiona filozofią rozmowa. Ciąg dalszy otwiera teatr.

W najnowszej realizacji Zbigniewa Zapasiewicza istotną funkcję pełni cezura wieku. Młodzi wykonawcy wskazują kierunek i rozmiar Kubusiowych kamuflaży. Panu (Zbigniew Zapasiewicz) przybywa nie tylko lat, ale i teatralnego doświadczenia. Traktowanego również dosłownie, gdyż układ: nauczyciel-uczniowie jest autentyczny i wywodzi się z PWST. Co prawda Pan zyskuje dystans, który w oryginale zachowywała przede wszystkim narracja. Lecz zmiana jest konsekwentna i zwłaszcza przy rozbudowanych wokół dialogu żartach wyznacza hierarchię, a bywa, że też granicę improwizatorskich działań. Natomiast spontanicznym, prawdziwym, sprawnym wokalnie i ruchowo młodym zdarza się zbytnia łatwość w przekazie prozy Diderota. Ale broniąc ich temperamentu i aktorstwa (szczególnie interesująco prezentuje się czwórka wykonawców: Olga Sawicka, Joanna Wizmur, Jarosław Gajewski, Mieczysław Morański), warto przypomnieć słowa Boya: „Aktor niby żongler cyrkowy podrzuca swój temat na rakiecie”.

Właśnie z takiej gry spektakl Zapasiewicza tworzy plany odniesień do literatury, do adaptacji, do pamięci osoby Witolda Zatorskiego oraz do swoich własnych poszukiwań.