Triumf Grzegorzewskiego artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Gazeta Krakowska” nr 118
  • data publikacji
  • 1992/05/22

Triumf Grzegorzewskiego

Dla fanów Witkacego Tak zwana ludzkość w obłędzie to nie lada uczta: Jerzy Grzegorzewski zbudował swą sztukę na tekstach S.I. Witkiewicza, ale wyrosła ona z osobistej fascynacji autora światem Witkacego i jego postacią. A że Grzegorzewski sam też wyreżyserował to przedstawienie — którego premiera odbyła się 17 bm. w Starym Teatrze w Krakowie — widz przez półtorej godziny smakuje je podwójnie.

Reżyser każdą sceną potwierdza własne mistrzostwo i „uniwersalność” S.I.W., dowodząc równocześnie, że aktorzy Starego Teatru są wciąż w szczytowej formie i nie darmo nazwano tę scenę — narodową. W „Witkacowskim obłędzie” oglądamy najlepszych: Teresę Budizsz-Krzyżanowską, Jerzego Stuhra, Annę Dymną, Dorotę Segdę, Tadeusza Huka, Jerzego Bińczyckiego i Jerzego Trelę, co też jest wydarzeniem, bo aktorzy tej klasy rzadko spotykają się, by wspólnie zagrać w jednym przedstawieniu, spektakl Grzegorzewskiego to teatr formy, który wielu widzów ceni najwyżej, a niewielu reżyserów im taki model proponuje, bo to igranie z formą wymaga niezwykłego kunsztu i od reżysera, i od zespołu aktorów. Przedstawienie jest nie tylko „katalogiem” katastroficznych wizji Witkacego, ale i ostrzeżeniem przed obłędem przyszłości.

Na scenie życie i teatr wzajem się przenikają i oto powstaje jakiś inny, nowy wymiar, który stworzył — jak demiurg — Grzegorzewski, łącząc elementy śmierci i erotyki, humoru, grozy i farsowości przerażenia i furii, i wywołując coś, to niewielu twórców potrafi w publiczności wywołać — dreszcz emocji, gdy widz przygląda się ludzkości w obłędzie.