Poeci sceny artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Przegląd Tygodniowy” nr 13
  • data publikacji
  • 1984/03/25

Poeci sceny

Po światowej premierze w Bergen od­była się w Teatrze Studio polska premiera Pułapki Tadeusza Różewicza w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego.

Doszło do bardzo interesującego spotka­nia dwóch poetów sceny; różnych poetyk, wrażliwości, temperamentów, innych spo­sobów obrazowania, teatralnej rzeczywisto­ści. Jerzy Grzegorzewski od lat realizuje spektakle zainspirowany wybitną na ogół literaturą, tworząc przy użyciu powracających elementów scenograficznych: okien, szyb, fortepianów, magli, strapontenów, szaf, odwracanych tyłem do widowni ław itd. ciągi surrealistycznych obrazów, o wielkiej często urodzie, przepełnionych metaforami, symbolami świata sceny, których treści wykraczają najczęściej poza warstwę literacką inscenizowanych utwo­rów. Czasem obrazy te mają niewiele wspólnego z literackimi i dramaturgiczny­mi sensami sztuk, na kanwie których powstają, ale są to wizje z całą pewnością teatralne, mające swą dramaturgię, toczą­ce między tobą swoisty dialog. Powstają i nakładają się na siebie w jednostajnym, monotonnym rytmie, pełnym spokoju, ale i potrzebnego w sztuce skupienia i napięcia.

Pułapka Tadeusza Różewicza jest utworem niezwykle bogatym w znaczenia.
Rzeczywistość teatralna rodzi się na po­ziomie tak zagęszczonej realności, że ta ze­stawiona ze sobą w różnych następstwach i zderzeniach urasta do rangi poezji peł­nej symboli. Trudno byłoby określić w sposób jednoznaczny, o czym jest ten ut­wór, bo jest on i o śmierci, i o życiu, o wolności i zniewoleniu, o tym, co pozna­walne i o tym co tajemnicze. Jest próbą uchwycenia wymykającej się tajemnicy istnienia, utworem o trudzie zmagania się z oporną materią ducha i ciała, a więc tafcie o przezwyciężeniu śmierci.

Grzegorzewski utwór Różewicza na swój sposób odrealnił. Zostawił wprawdzie wiele z teatralnych pomysłów autora, ale z wielu zrezygnował. Przeniósł Różewiczowski tekst w swój teatralny świat, wypełniony znaczącymi rekwizytami, w wymiar obse­syjnego snu o niezwykłej tajemnicy istnienia Ojca i Syna. Te dwie postacie w przed­stawieniu Grzegorzewskiego są najważ­niejsze. Nieprzypadkowo spektakl, odmien­nie niż dramat, rozpoczyna się monologiem Ojca, a kończy śmiercią Ojca i Syna, pod­kreśloną pulsującym na horyzontalnej ścianie światłem, które zamiera jak bicie serca zwiastując koniec życia.
Tajemnica nierozerwalnego istnienia Ojca i Syna jako swoistej jedności jest źródłem inspiracji tak bardzo uniwersal­nym, bo przecież związanym nie tylko ze sztuką i literaturą — każdy okres w do­świadczeniach ludzkości dopisuje temu ar­chetypowi własne, niepowtarzalne, treści.

O tym, że wątek Ojca i Syna dominuje w przedstawieniu decyduje w ogromnej mierze niezwykle sugestywne aktorstwo Marka Walczewskiego — Ojca i Olgierda Łukaszewicza — Syna. Ojciec — Walczewski — jest demoniczny i władczy, przy­tłacza Syna agresywnością, zmaga się z nim, niszczy, nie mogąc stworzyć go w miarę swych wyobrażeń. Syn — Łukaszewicza — jest uległy, poddaje się, chce rozu­mieć świat przez Ojca, ale jednocześnie próbuje się uwolnić od jego dominacji, to­czy z nim walkę o prawo do własnego świata.
Grzegorzewski choć jest niewątpliwie wizjonerem sceny, poetą, ma przecież swe tajemnice w pracy z aktorami. Aktorstwo w jego spektaklach jest często świetne, czasem zaskakujące niezwykłością, kiedy aktorzy znajdą się nagle między odległymi od siebie światami teatru. W tym przed­stawieniu niezwykła jest Anna Chodakow­ska, jakby zagubiona między różnymi rzeczywistościami. Z wysiłkiem i w skupieniu pragnie odnaleźć swoje miejsce. Jej Greta jest logiczna, konkretna, zmysłowa, naj­bardziej chyba Różewiczowska w tym tea­tralnym świecie Grzegorzewskiego. Aktor­stwo Anny Chodakowskiej w tym spektak­lu jest swoistą identyfikacją z widzem, jak gdyby przez nią dokonywało się uczestnictwo w przedstawieniu.

Spektakl Grzegorzewskiego jest z pew­nością interesującą interpretacją Pułap­ki Różewicza. Ale jest jednak dopiero po­czątkiem życia Pułapki na scenach na­szych teatrów. Utwór ten z pewnością do­czeka się wielu realizacji, a wśród nich może i takich, które uwzględnią wszystkie teatralne sugestie Róźewicza.