Ograniczenie czyni mistrza artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Rzeczpospolita” nr 265
  • data publikacji
  • 2000/11/14

Ograniczenie czyni mistrza

Na otwarcie odbudowanego po pożarze Teatru Narodowego nowy dyrektor Jerzy Grzegorzewski wybrał Noc listopadową Stanisława Wyspiańskiego. W trzy lata po premierze, której był reżyserem, przedstawił nową wersję dramatu, z inaczej rozpisanymi motywami partytury, czyli — jak chciał autor — „scen dramatycznych”.

Zrezygnował z udziału artystów Teatru Wielkiego i żołnierzy Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, częściowo zmienił też obsadę. W przeciwieństwie do poprzedniej wersji Nocy listopadowej, jak na mój gust nazbyt wysilonej i sztucznej, nowa bardzo mi się podobała. Potwierdzałoby to znaną maksymę, że ograniczenie czyni mistrza.

Nowe widowisko jest krótsze, dynamiczniejsze, klarowne. Inscenizator słusznie zrezygnował z wielu dobrodziejstw teatralnego „parku maszynowego”. Plany gry zmieniają się z rzadka i płynnie, nie pogłębiając, jak poprzednio, widowiskowego chaosu. Kompozycja scen układa się w wizualno-muzyczną symfonię, w której nie ma fałszywych tonów. To zdecydowanie dojrzalszy wariant przedstawienia.

Jerzy Grzegorzewski w głównych rolach pozostawił m.in. Teresę Budzisz-Krzyżanowską (Pallas Atena), Mariusza Bonaszewskiego (Podporucznik Piotr Wysocki) czy Jana Englerta (Generał Józef Chłopicki). Do najistotniejszych aktorskich zmian należy powierzenie roli Księżny Joanny Mai Ostaszewskiej i Księcia Konstantego — Mariuszowi Benoit. Jakkolwiek nie miałem nic przeciwko Dorocie Segdzie (Joanna) i Krzysztofowi Globiszowi (Konstanty), nowa obsada wydaje mi się optymalna. Maja Ostaszewska wniosła do postaci Księżnej właściwy jej osobowości aktorskiej cień niepokoju i tę jedyną w swym rodzaju tajemniczość, która w męskich oczach czyni kobietę pożądaną. Mariusz Benoit nie cieniował postaci Konstantego. Ukazał typowego zupaka, któremu nadarza się rzadka okazja. Okoliczności mogą go — w zależności od przyjętej opcji postępowania — wynieść w górę lub strącić w niebyt. Niezdecydowany i kapryśny, grający na zwłokę, daje niekiedy upust emocjom, jak np. we wspaniałej scenie finałowego pojedynku na słowa z granym przez Krzysztofa Kolbergera Generałem Wincentym Krasińskim.

Szczególną atrakcją przedstawienia jest również rola Igora Przegrodzkiego (Kudlicz/Mefisto), pierwsza, jaką gra w warszawskim teatrze — niewielka wprawdzie, lecz wybornie zaakcentowana.

Nową wersją Nocy listopadowej Jerzy Grzegorzewski potwierdził, że potrafi uczyć się na własnych potknięciach. I za to mu chwała.