„Nie-Boska” w Narodowym artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Rzeczpospolita” nr 158
  • data publikacji
  • 2002/07/09

„Nie-Boska” w Narodowym

W czasie pobytu w Polsce w czerwcu wybrałam się do Teatru Narodowego na Nie-Boską komedię Zygmunta Krasińskiego. Spektakl był wielkim rozczarowaniem. Nie-Boska została zrewidowana do niepoznania przez wycięcie z niej zasadniczych fragmentów, przede wszystkim przez okaleczenie wielkiego dialogu Henryka i Pankracego, który stanowi o wielkości tej sztuki, wyprzedzającej Nietzschego i Dostojewskiego o prawie pół wieku (pisałam o tym w „Chesterton Review”, t. XXVII, nr 4, listopad 2001). Nihilizm Nie-Boskiej został wyolbrzymiony, zaś jej element chrześcijański nieomal usunięty. Na przykład nie było mowy o okopach Świętej Trójcy czy o zbrodniach przodków-arystokratów i ich echach w teraźniejszości. Esencjalizm Krasińskiego został w pełni wyeliminowany, co zmieniło sztukę do niepoznania. Końcowa scena ze światłem została również usunięta (a można było ją wspaniale rozegrać); „Galileae vicisti” zostało słabiutko wyszeptane. Przybijanie się do krzyża Pankracego wykoślawiło sztukę do reszty. Nihilizm przedstawienia przekraczał nawet nihilizm Nietzschego i Dostojewskiego, u których przeciwwagą było budowanie samego siebie (Nietzsche) czy duch chrześcijański (Dostojewski). Wulgarny naturalizm tłumu rewolucjonistów, wszechobecny seks oraz — co chyba najgorsze — pakowanie do monologów głównych bohaterów słów, które nie pojawiają się w tekście Krasińskiego, dopełniły tej parodii inscenizacji. Nawet dobra gra aktorów i wielkie nazwiska (Radziwiłowicz!) nie ocaliły przedstawienia. Gdybym tak niedojrzałą inscenizację oglądała w jakimś prowincjonalnym teatrze, nie byłabym tak rozczarowana. Ale obejrzenie jej na scenie Teatru Narodowego zmusiło mnie do napisania tego listu.

Ewa M. Thompson, profesor slawistyki, Rice University