Grzegorzewski w Krakowie artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Zwierciadło” nr 6
  • data publikacji
  • 1996/06/01

Grzegorzewski w Krakowie

Wymiana mistrzów rzemiosła teatralnego między Krakowem a Warszawą nie wynika zapewne z kurtuazyjnych gestów. Jest raczej potrzebą twórców, którzy niejedną beczkę teatralnej soli zjedli z niezłym skutkiem.

Jerzy Grzegorzewski — gospodarz warszawskiego Teatru Studio — jedzie do Krakowa, by reżyserować w Starym Teatrze Dziady: Dwanaście improwizacji według Mickiewicza. Tadeusz Bradecki, dyrektor Starego, reżyseruje Zimę pod stołem Rolanda Topora na deskach Studia. Również w Studiu w roli molierowskiego Don Juana występuje Jerzy Radziwiłowicz — Konrad z krakowskich Dziadów.

Dziady — owiane legendą Konrada Swinarskiego — w inscenizacji Grzegorzewskiego urzekają przede wszystkim atmosferą i urodą języka plastycznego. Konrad, pojawiający się nieustannie w tle scen, jest jakby niemym świadkiem wydarzeń, z których wyrasta jego bunt. Kim jest Konrad Radziwiłowicza i Grzegorzewskiego? Chyba przede wszystkim miotanym bezsilnością człowiekiem, który rości sobie prawo do pojedynku z Bogiem w imię cierpienia tych, z których wyrasta. Krytykowany za nowatorskie pomysły Grzegorzewski nigdy nie uprawia pustych eksperymentów. Zmianą kompozycji, nieoczekiwanym znakiem plastycznym, wielogłosem ról rozpisanych na kilka scenicznych postaci prowokuje widza do pytań: dlaczego tak? Nam, żyjącym w epoce lekko strawnych papek, ta zadana lekcja przyda się jako ratunek przed kompletnym zgnuśnieniem.

Radziwiłowicz odkrywa dotąd nie dostrzegane fragmenty skądinąd znanego tekstu, przydając im nieoczekiwanego blasku. Mała Improwizacja nie tylko nie ustępuje Wielkiej, ale wręcz staje się najsilniejszym akcentem interpretacji.

Na tle urzekająco pięknych dekoracji Barbary Hanickiej wstrząsająco brzmi monolog pani Rollison w wykonaniu Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik.