[„Król umiera, czyli ceremonie”...] artykuł

Informacje o tekście źródłowym

  • autor
  • miejsce publikacji
  • „Gazeta Wyborcza: Dolnośląska” nr 261
  • data publikacji
  • 1996/11/08

[„Król umiera, czyli ceremonie”...]

Król umiera, czyli ceremonie to drugi w ostatnich latach po Krzesłach tekst Ionesco w Teatrze Polskim. Tym razem, na scenie kameralnej, z francuskim bożyszczem awangardy zmierzy się Jerzy Grzegorzewski.

Eugène Ionesco rozumiał, że walka o nową sztukę dokonuje się na obrzeżach masowej kultury. Paradoks czasów polega na tym, że teatr mieszczański bardzo szybko jego groteskowy i zbuntowany świat zaakceptował, a oksymoron „klasyk awangardy” nikogo dzisiaj nie dziwi. Świat autora Nosorożca nie ma jednak w Polsce wielkiej liczby zwolenników. Ionesco raczej wśród nas bywa, ale trudno też wyobrazić sobie współczesną scenę bez teatru, w którym człowiek tak efektownie — jak w Krzesłach — „jest mówiony”, nawet jeśli zmagania z potokiem nachalnych skojarzeń, klisz i kalek językowych nie wydają się dziś ważne. Nawet jeśli kultura współczesna składa się niemal wyłącznie ze stereotypów, a jej herosi mówią do fanów albo subkulturowym żargonem, albo zlepem kiepskiej angielszczyzny.

Zanurzenie we wszechogarniającym strumieniu znaków, które łączą porządek realny ze światem irracjonalnym, zdumiewająco subtelne budowanie klimatu samotności i pustki wokół każdego z nas to fundament dramaturgii Ionesco, także tekstu Król umiera, czyli ceremonie.

Dwa duety realizatorów — Jerzy Grzegorzewski (reżyseria) i Stanisław Radwan (muzyka) oraz aktorów — Igor Przegrodzki i Iga Mayr, pozwalają wierzyć, że będzie to spektakl „namalowany” w niezwykłej przestrzeni scenicznej. „Po znakomitej przed dwudziestu laty inscenizacji Ślubu Gombrowicza Igor Przegrodzki powiedział, że Grzegorzewski nauczył go, czym jest groteska. Teraz, przy pierwszym spotkaniu nad tekstem Króla Grzegorzewski spojrzał na aktora i powiedział: Igor nic się nie zmienił” — mówi Maria Dębicz z Teatru Polskiego.

Można teatru Grzegorzewskiego nie znosić, można nie poważać niegdysiejszej awangardy, ale wyobraźnie reżysera i autora tekstu na pewno nie są światem, który może byle kto i byle jak podrobić. To będzie wyzwanie dla naszej wyobraźni.